Dziękujemy wszystkim uczestnikom naszych kursów, którzy po treningu dzielą się z nami swoimi wrażeniami i obserwacjami.
Poniżej przytaczamy kilka wypowiedzi w takiej postaci, w jakiej je dostaliśmy mailem.
Zapraszamy także do zapoznania się z opiniami uczestników na stronie www.jogaoczu.com oraz z listami uczestników nadesłanymi do redakcji czasopisma Elixir i tam publikowanymi np. tym od Marzeny >>>
Mamy nadzieję, że wszystkie te głosy będą swego rodzaju odzwierciedleniem sukcesów i trudności napotykanych na drodze do poprawy wzroku i staną się motywacją dla wszystkich trenujących wzrok.
Jeśli chcesz, by i Twoja wypowiedź się tu znalazła - napisz do nas >>>
Kiedy moja córka miała 5
lat okazało się, że ma dość dużą wadę wzroku: prawe oko +3,75 dioptrii i 1 astygmatyzm,
a lewe +8 dioptrii i 1,75 astygmatyzm.(...) Teraz po roku robienia
ćwiczeń i bez używania okularów córka ma wadę: prawe oko +1,75 i 0,75
astygmatyzm, a lewe +5 i 0,75
astygmatyzm, czyta 6 rzędów na tablicy okulistycznej oczywiście bez okularów, w
okularach 8 rzędów, a widziała 1,2 rzędy.
Czytaj cały list >>>
|
Witam
Pani Małgosiu!
Właśnie
wróciłam z badania wzroku i okazało się, że na jednym oku mogę nosić
soczewki słabsze o 2 dioptrie, a na drugim o 1,5 dioptrii.
Jestem
bardzo szczęśliwa! Przede wszystkim zaś - poza obiektywnym badaniem - naprawdę
lepiej się czuję w tzw. codziennych sytuacjach. Chciałabym podzielić się także
tą wiadomością z Panem Siergiejem Litwinowem - to za Jego przecież sprawą widzę
znacznie lepiej!
Renata
|
Serwus
Siergiej!
Prosiłeś
żebyśmy pisali co się wydarzyło po kursie więc piszę. Ja założyłam okulary,
które nosiłam 12 lat temu.
Ewa |
Witam serdecznie!
Chciałem tylko poinformować, że od momentu szkolenia stało
się coś takiego z moimi oczami, że momenty wyraźniejszego widzenia są
kilkakrotnie dłuższe niż przed ostatnim szkoleniem. Moje oczy stały się od tego
czasu silniejsze.
Sławek
|
Zgodnie z moim przewidywaniem, kurs dużo mnie nauczył.
Więcej niż sobie zdawałem sprawę po samym kursie :) Dopiero niedzielne
odtwarzanie wszystkich ćwiczeń, które pamiętałem (solaryzacja, akupresura,
prawidłowe ułożenie kręgosłupa itd), ujawniło, jak mocno jestem w
stanie rozszerzyć plan ćwiczeń. Dzień po kursie po odtworzeniu ćwiczeń byłem w
stanie przeczytać całą nową linijkę na tablicy Snellena (z 2 metrów przeczytałem rząd
liter, który powinien być widoczny z 1.5 metra).
Jeśli chodzi o prowadzącego to widać, że Siergiej ma
rzemiosło :) Chyba co do tego nikt nie miał wątpliwości.
Damian
|
Witam!
Chciałabym podzielić się z Wami moimi wrażeniami po kursie Samoleczenie wzroku
z Siergiejem Litwinowem w Szczyrku. Noszę okulary L=-7,5 ; P=-5,5.
Ten tydzień wiele zmienił w moim życiu i dziś wiem, że jestem na właściwej
ścieżce. W Szczyrku zrozumiałam, że każdy moment jest dobry aby zacząć inaczej
żyć. Nauczyłam się, że problemy to wyzwania które należy podjąć.
Od przyjazdu z wczasów codziennie wykonuję ćwiczenia usprawniające moje oczy.
Rano robię ćwiczenia rozciągające oczy i całe ciało a popołudniu relaksacyjne.
Ćwiczenia sprawiają mi przyjemność (na razie) i mam nadzieję, że to się nie
zmieni. Zauważyłam, że są momenty (1-2sek) kiedy widzę ostro i to dodaje mi
skrzydeł. Kiedyś bałam się wyjść z domu bez okularów ale to już przeszłość. Przestałam
traktować moją wadę wzroku jako wadę mnie
samej. Obecnie moja wada jest dla mnie wyzwaniem, a poprawa wzroku celem, który
mam ciągle na horyzoncie. Czeka mnie długa droga, wiem, ale każdego dnia patrzę
na świat bardziej świadomie i codziennie jestem troszeczkę bliżej mojego celu.
Na kursie uwierzyłam, że cokolwiek zdarzy się w moim życiu to będzie nowa
lekcja, która mnie czegoś nauczy, a nie
porażka, a ja mam dość siły, żeby walczyć o to, co kocham i realizować moje
marzenia. Ta wiara to jest mój bardzo osobisty sukces.
Bardzo proszę przekazać moje podziękowania dla Siergieja, że mogłam Go poznać i
dzięki Niemu zrozumiałam wiele rzeczy.
Serdecznie pozdrawiam
Ola
|
Odpowiem w skrócie, co po szkoleniu.
Używanie okularów ograniczyłem do pracy i prowadzenia samochodu. Przedtem
używałem ich zawsze (oprócz spania :-)).
Trochę na tym oszczędzę zważywszy, że podczas zabaw z moim 4-ro letnim synem,
czy też gry zespołowej okulary nierzadko się deformowały.
Częściej niż wcześniej patrzę w ciemność zasłaniając oczy. Jak jest okazja to
patrzę na zmianę "na nos i na horyzont", obserwuję na boki i w górę
bez ruszania głowy (ruchem źrenic).
Przy czytaniu w domu nierzadko ustawiam książkę w różnej odległości.
Czasami wykonuję bardziej specjalne ćwiczenia wodząc źrenicami za palcem w
różnych kierunkach.
Pamiętam co nieco o pracy w półmroku i korzystnym jedzeniu.
To może nie za dużo (jeśli chodzi o ćwiczenia) zważywszy, że zadanie domowe
było obszerniejsze, ale zawsze coś. Mam też przekonanie, że potrafię sobie poradzić ze zmęczonymi oczami i w razie
potrzeby potrenować je - to dla mnie sporo.
Było tak od razu, ale też i z perspektywy kilku dni, szkolenie mogę uznać za
udane. Bardzo ciekawe i skuteczne.
Dziękuję,
Sławomir B.
|
Uczę dzieci w kl. I-III SP i nauczyłam metod relaksacji oczu. Moje oczy, no cóż nie byłam u okulisty,
ale teraz widzę znacznie lepiej. Poprzednio nosiłam okulary -4.00, a teraz na co dzień chodzę w soczewkach o mocy -2,50 i mam odczucia, że widzę coraz lepiej. Do kina ubieram soczewki - 3,50. Serdecznie dziękuję
Iza
|
Witam wszystkich serdecznie!
Słuchajcie wszyscy!
Zaćma ustępuje z moich oczu! Katarakta się wynosi! Już wkrótce znów będę
czytać bez akrobacji! Długo trwało, kilka dni. zanim sobie w pełni
uświadomiłam, co znaczy ta wiadomość dla mnie.
Proszę, cieszcie się ze mną wszyscy!
Opowiedzcie innym, bliskim, znajomym, i nieznajomym też, że istnieje sposób
bezinwazyjnego, bezstresowego usuwania zaćmy, bez niszczenia naturalnej,
żywej soczewki, bez niepokoju, czy operacja się uda, czy nie będzie
komplikacji, a co potem, jeśli.... I bez rekonwalescencji i innych, znanych
pacjentom, niedogodności. Niech mają wybór, mają do tego prawo. Obecnie
usłyszą, tak, jak ja usłyszałam od okulistki, że nie zna innej metody, jak
tylko operacja.
A to nieprawda. Długo żyję i wiem, że laserów jeszcze nie było na
świecie, a katarakta była uleczalna.
Vivat Szkoła Siergieja Litwinowa!
Pozdrawiam wszystkich
Hania
|
Ćwiczę bez ustanku, nawet popadłem w przesadę, bo złapałem
się na tym, że robiłbym tylko to, co wraca mi mój dobry wzrok. Dobrze, że
przedłużono mi umowę o pracę po tym jak na trzydniowym szkoleniu z właścicielem
firmy co kwadrans wykonywałem skręty szyi albo uciski masujące na twarzy.
Odważny jestem, ale nie odważyłbym się na to, gdyby sam właściciel nie robił
wygibasów (prawie gimnastyki przy wszystkich). Zabawne, ale zauważyłem, że
potem jeszcze kilka osób próbowało się w ten sposób rozluźnić. Ulżyło mi,
ponieważ nie uchodzę dzięki temu za dziwaka.
Mam potwierdzoną badaniem pracowniczym poprawę widzenia o
0.25 dioptrii - z 2.75 na 2.50. Chodzę niesfornie w szkłach 2.25, a praktycznie
nie chodzę tylko pracuję przy komputerze i jeżdżę. W 80% sytuacji obchodzę się
bez tych protez, które mam nadzieję odłożyć ostatecznie za 4 lata.
Tak, że dzięki za to szkolenie.
Mam kłopoty z absolutną czernią w palmingu i to
chyba jest przyczyna, że tak wolno odzyskuję swoją sprawność widzenia, ale i
pod tym względem jest coraz lepiej.
Sławek C.
|
Jeśli chodzi o wrażenia po kursie, to mogę je zamieścić w
formie krótkich spostrzeżeń:
- przez szereg lat nie zdawałam sobie sprawy z tego, że jestem kaleką. Dbam o
swoje zdrowie, dobrze się odżywiam, uprawiam sport, a dopiero teraz spostrzegłam,
że zaniedbałam swoje oczy i od lat polegałam na protezach wzroku
- dotychczas poruszałam się wyłącznie w soczewkach kontaktowych. Nie zdarzyło
się, bym wyszła z domu bez nich. Nawet w domu nosiłam je cały czas. Teraz pozbyłam
się lęku przed patrzeniem, bywa, że spędzam cały dzień bez soczewek czy
okularów, a nawet jeździłam parę razy na nartach:) (przy wadzie wzroku -6,25 i
-3,5 póki co)
- tygodniowy kurs daje możliwość wyrobienia sobie codziennych nawyków
ćwiczeniowych, jak np. codzienna kąpiel oczu czy wykonywanie ćwiczeń z
czytaniem małych literek za każdym razem, gdy używam kremu (wreszcie wiem,
czemu te literki na opakowaniach są takie malutkie - właśnie po to, żeby
ćwiczyć! :) )
- fajne jest to, że jak się chce można ćwiczyć niemalże zawsze i wszędzie
- dużo daje nauka relaksacji oczu, przydaje się zwłaszcza przy pracy na
komputerze
To tak w skrócie i spontanicznie:)
Natalia
|
Siergiej,
Słucham Twoich nagrań - mrówki i doktora Oczkosika- są super! Słucham ich 2-3
razy dziennie a dzisiaj rano było ostre słońce, wiec postanowiłam założyć
ciemne okulary - korekcyjne. To nie był dobry pomysł! Poczułam się tak, jak
założyłam okulary po raz pierwszy - bałam się, że stracę równowagę a zwłaszcza
na schodach, trudno było oceniać odległość i przestrzeń.
Co prawda cuda kojarzą mi się z Jezusem, no ewentualnie z Tuskiem, ale jak
to nazwać inaczej?
Ponieważ do prowadzenia samochodu mimo wszystko potrzebna mi ochrona przed zbyt
ostrym światłem, kupiłam nowe okulary - z filtrami ale bez żadnej korekcji.
Warunek tylko jeden- miały być sexy:)
Mariola
|
Jestem już chyba nałogową kursantką. A także
recenzentką.
Kurs Joga dla Twoich Oczu w Międzywodziu w lipcu 2011 na długo pozostanie mi w
pamięci. Cudowna, nie zadeptana jeszcze przez turystów miejscowość nadmorska,
ośrodek położony tuż przy plaży, pod wysokimi sosnami, z wygodami, rozrywkami i
dobrym wyżywieniem, a także cudowna pogoda, nienużąca, bo urozmaicona. Czego
trzeba więcej do pełnego zadowolenia? Dla przeciętnego zjadacza chleba to
wystarczy, ale nie dla kursanta z grupy Mistrza Siergieja Litwinowa. W grupie
zebrali się szczególni amatorzy, którzy spacer po plaży, kąpiel w morzu lub
basenie czy grę w tenisa pozostawiają bez żalu dla takich rozrywek, jak
śledzenie mrówki spacerującej po sznurku, wachlowanie uszu, chodzenie z
zamkniętymi oczami lub z kolorowymi plakietkami noszonymi między oczami,
rysowanie i pisanie oburącz, malowanie nosem, i wiele, wiele innych ćwiczeń
świadomego widzenia. Nie dziwią się przy tym wcale, że inni wczasowicze
zatrzymują się przy nich, przyglądają, a potem proszą, czy by nie mogli
przyłączyć się do nich, bawić razem z nimi. Ja właśnie byłam kursantką w tej
grupie. Poznaliśmy się wszyscy, zżyliśmy się w ciągu tych kilku dni. Choć
bardzo różni, każdy z własnym bagażem pytań, polubiliśmy się i nawzajem
wspomagali. Mistrz nie miał z nami łatwego losu, tak zachłannej, żądnej wiedzy
grupy chyba jeszcze nie było. A jednak wszyscy razem i każdy z osobna, zostali
usatysfakcjonowani. Na koniec był też egzamin, wszyscy się nawzajem wysłuchali.
Byli z siebie zadowoleni. Szkoda było się rozstawać.
Hanna
|
Przyznaję
się , że ćwiczeń nie udaje mi się wykonywać codziennie, przynajmniej w ostatnim
czasie. Obecnie staram się wykorzystywać czas pomiędzy dojazdami do pracy, jak
jest ciemno jeszcze i tak stanąć na przystanku, by spokojnie
"pomachać" na prawo i lewo i do środka oczami. Kiedy męczą się oczęta
przy komputerze w pracy, to choć raz staram się, by poćwiczyć choćby 2-3
minuty. Jest jeszcze wieczór , kiedy wracam po zajęciach do domu i wtedy też
sobie "strzelam" na boki i w dal.
Czy są
jakieś efekty? Na pewno nie takie, jak w przypadku regularnego i dłuższego niż
10 minut dziennie treningu. Są jednak małe ale zauważalne zmiany: staram się
nie sięgać po okulary i nie denerwuje mnie to, że nie za dobrze widzę. Kiedyś
taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia, bo od razu byłam jakoś tak
wewnętrznie rozdrażniona i bardzo źle się czułam.
Zakładam okulary patrząc
na telewizję i czasem gdy jestem w sklepie. Zauważyłam, że szkła są chyba
już nieodpowiednie, bo różne dziwne odczucia się pojawiają i jak już
je ściągnę to o wiele lepiej się czuję. To zachęciło mnie, by nie rezygnować
choćby z tych 5-10 minutowych ćwiczeń, ale muszę się bardzo pilnować, bo
zdarzyło mi się w biały dzień na przystanku zezować i dostrzec dziwnie przyglądających
mi się ludzi -na szczęście pojedyncze jednostki:)
Ela
|
Witam,
tak
króciutko - w poniedziałek miałem badanie pola widzenia u okulisty i jest
znaczna poprawa w porównaniu z badaniem wykonywanym tuż przed tym jak po udarze
mnie wypuścili ze szpitala :) wtedy "martwa" była cała ćwiartka (górna lewa
część pola widzenia) a teraz jest stosunkowo niewielka plama zlokalizowana
bliżej centrum pola widzenia...
Pozdrawiam
Krzysztof
|
Piszę, by donieść, że
WIDZIAŁAM wczoraj po raz pierwszy cztery linijki na tablicy bez żadnych
okularów. To mój pierwszy sukces, z którego jestem naprawdę dumna. Nie poddaję
się.
Proszę o przekazanie
tej nowiny Panu Siergiejowi wraz z serdecznymi pozdrowieniami z Poznania.
Marta
|
Witam,
Jestem
bardzo zadowolony z kursu, czasami widzę krótkie przebłyski lepszego widzenia,
które to dopingują mnie do ćwiczeń. Muszę dodać, że zaraziłem ćwiczeniami kolegów
z firmy i zamawiane książki są przeznaczone właśnie dla nich.
Jak na
razie odstawiłem "mocne" okulary i staram się wykonywać większość
rzeczy w słabszych ( do komputera ).
Pozdrawiam
Mariusz
|
Dzień dobry,
Bardzo Pani dziękuję za znalezienie chwili czasu na odpowiedź, czekam więc na
ksiązki.
Ćwiczę ostro od poniedziałku ( w drodze do pracy i w pracy). Po południu bolą mnie oczy ( a właściwie mięśnie oczu) , ale po pół
godzinnym relaksie: naświetlanie, palming, trochę ćwiczeń fizycznych, chodzenie po domu bez okularów - mogę znów ćwiczyć.
Pierwszą zauważalną zmianą jest to, że wieczorem oczy nie są zmęczone i
mogę dostrzec szczegóły w domu, które od bardzo dawna widziałam jako zamazaną
plamę (na razie w okularach oczywiście). Mogę przeczytać gazetę i nie pieką
mnie oczy.
Druga zmiana, to gdy wychodzę na spacer, to otoczenie wygląda jakby
ostrzej - to tak jak czystsze powietrze po deszczu.
Zdaję sobie sprawę, że przy takiej wadzie trzeba co najmniej roku, aby była
rzeczywista poprawa, a na razie to dopiero kilka dni.
Pozdrawiam
Anna
|
A co do pytania o nowinki - mogę się pochwalić, że przychodząc na
czerwcowy kurs wzięłam ze sobą słabsze okulary (-2,0, a normalnie nosiłam -2,75),
których używałam tylko do pracy przy komuterze (gdy wstawałam w nich od biurka,
natychmiast orientowałam się że jestem w tych słabszych i zmieniałam je na
mocniejsze). Po kursie założyłam je, i pojechałam w nich do domu (jako kierowca
!!), i od tej pory używam tylko ich - zarówno do pracy przy komuterze, jak i do
prowadzenia samochodu, chodzenia po ulicy, itd. Mocniejsze (-2,75) założyłam od
tej pory tylko 2 razy - raz w kinie samochodowym (ciemno, duża odległość, słaba
ostrośc obrazu) i raz na wykładzie (zbyt jasno oświetlone pomieszczenie, obraz
z rzutnika, małe literki). Od jakiegoś czasu czuję jednak, że coraz trudniej
widzę w tych "-2,0" (o ćwiczeniach też trudno trochę
pamiętać dopóki nie czuję wyraźnego przemęczenia wzroku ;-) )
Podsumowujac - przydałaby mi się
powtórka kursu - może nawet w tej wydłużonej wersji w listopadzie (przy
stresach związanych z pracą nauczenie się metod relaksacji z pewnością byłoby
wskazane), a jeśli nie, to co najmniej ten 1-dniowy w grudniu.
Magda
|
szanowna pani Małgorzato!!
oczywiście ćwiczę!! o wiele więcej niż wcześniej!! palming, blisko-daleko!!
staram się mniej nosić okularki. Mój kolega mnie mobilizuje - chce pozbyć się okularków! on mi powiedział, że jak
mi się uda to on idzie na kurs:) no więc mam jeszcze większą mobilizację:))
pozdrawiam
Alena
|
Szanowni Państwo!
Piszę ten list, ponieważ pragnę podzielić się z innymi ludźmi swoją ogromną
radością z odzyskania możliwości normalnego życia, i mam nadzieję, iż moje
doświadczenia staną się inspiracją dla tych, którym brak nadziei...
Nie pamiętam czasów, kiedy widziałam normalnie własnymi oczami, musiałam być
wtedy bardzo mała. Najwyraźniej z całego dzieciństwa pamiętam to, że przy
oglądaniu bajek z rodzeństwem zbliżałam się coraz bardziej do telewizora...
było to dla mnie bardzo smutne i wstydliwe doświadczenie. Rodzice zabrali mnie do okulisty, kiedy nauczycielka
powiedziała im, że nie widzę tego co jest na tablicy. Dostałam okulary i
od tej pory mierzyłam czas dioptriami, które mi przybywały z roku na rok.
Kiedy zaczynałam liceum okulistka powiedziała mi, że nie mogę ćwiczyć, bo
odklei mi się siatkówka i oślepnę. Więc przestałam. A wkrótce potem nawet do
czytania, które uwielbiałam, musiałam nosić okulary, bo nie wystarczało już
trzymanie nosa przy kartce... to był dla mnie prawdziwy cios. Czułam się jak bezwartościowa kaleka.
Skazana na kalectwo, jakby nie było dla mnie już żadnej nadziei na normalne
życie bez okularów.
Krótkowzroczność zatrzymała mi się na 14,5, lecz zaczął dodatkowo robić się
astygmatyzm. Nosiłam szkła kontaktowe i udawałam, że jest wszystko normalnie,
ale dla mnie nie było. Czułam się całkowicie bezradna w życiu i pozbawiona
nadziei na to, że kiedyś będzie lepiej. Aż pewnego razu dostałam książkę Siergieja
Litwinowa i Niny Grelli „Widzę bez okularów”. Otworzyła mi oczy i dała nadzieję na to, że
jednak moje marzenie może się spełnić i odzyskam swój utracony wzrok. Jednak
sama nie byłam w stanie ćwiczyć. Za bardzo się bałam, że odklei mi się
siatkówka i oślepnę. Słowa okulistów zbyt mocno zapadły mi w pamięć. Poszłam
więc na kurs Korekty wad wzroku Siergieja Litwinowa i odmieniło to moje życie
całkowicie.
Z dnia na dzień poczułam, że WIDZĘ swoimi oczami i choć były to tylko barwne,
rozmazane plamy, to jednak były to moje własne plamy. I, niemalże z dnia na
dzień, mogłam znowu czytać bez okularów. To był dla mnie prawdziwy cud. Jednak
najcenniejsze dla mnie z tego wszystkiego było to, że Siergiej traktował odzyskanie wzroku jako
coś normalnego i oczywistego, i całkowicie zależnego ode mnie, jak zwykłe
ćwiczenie mięśni. To sprawiło, że przestałam się czuć jak skazaniec, który na
nic nie ma wpływu i odzyskałam władzę nad sobą, swoim ciałem i życiem. Późniejsze samodzielne ćwiczenia i
doświadczenia związane z odzyskiwaniem wzroku dały mi tyle siły i wiary w
siebie, że teraz nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych.
Poprawiłam wzrok o połowę, chodzę bez okularów na co dzień, gdy to konieczne
zakładam szkła 5, choć idealnie w nich nie widzę, lecz funkcjonuję normalnie i
cieszę się tym. Teraz widzę po czym chodzę a wcześniej poruszałam się po omacku,
jakby zawieszona w przestrzeni, bez oparcia. Teraz widzę, że drzewo to drzewo a człowiek to
człowiek i, że to co obok przejeżdża to samochód, widzę okna w domach i kontury
chmur na niebie... czasem kontury są bardziej, a czasem mniej ostre, ale
świat jest dla mnie wreszcie rozpoznawalny i piękny. Kiedy się zmęczę, to widzę
gorzej, lecz zawsze wiem, że wystarczy chwila odpoczynku i kilka ćwiczeń, bym
widziała coraz lepiej. Wiem także, że kiedy psychicznie do tego dojrzeję,
odzyskam resztę wzroku i okulary zupełnie nie będą mi potrzebne. Jestem tego
pewna, ponieważ miałam oczy już tak wyćwiczone, że w przebłyskach widziałam całkowicie
ostro. Jednak od zawsze żyję widząc niewyraźnie, więc się przestraszyłam i
przestałam ćwiczyć. To nie jest wcale tak łatwe jak by się wydawało, a
największe ograniczenia stawiamy sobie sami... Swój pierwotny cel, czyli
poprawić wzrok na tyle by móc funkcjonować bez okularów, już osiągnęłam. Teraz
przygotowuję się do kolejnego etapu i moim nowym celem jest widzieć wszystko ostro
i wyraźnie.
Wiem teraz, że wszystko jest w moich rękach, zależy tylko ode mnie, i życie z
tą świadomością jest nieporównywalnie łatwiejsze i wartościowsze, niż moje
wcześniejsze miotanie się w bezsilności przekonania, iż nie mam na nic wpływu i
zdana jestem na łaskę innych ludzi... to zupełnie inna jakość życia i zupełnie inna ja.
Dziękuję Ci, Siergiej, za obudzenie drzemiących we mnie sił i inspirację do
stworzenia siebie na nowo.
Dorota
|
Szanowna
Pani Małgorzato,
Przeczytałam
już całą książkę Pana Litwinowa "Widzę bez okularów" i od piątku
robię ćwiczenia. Postanowiłam wybrać dla siebie zestaw półgodzinny do
codziennego "przerobienia", a oprócz tego robię jeszcze inne
ćwiczenia (kiedy mam na to ochotę) w ciągu dnia np. palming, wpatruję się w
mandalę, w czarny punkt, bawię się w żółwia, wodzę oczami za palcem, robię
wymachy krzyżowe, długie wymachy, ćwiczę z kartą OM oraz czarnym płatkiem
śniegu. Robię to wszytko, starając się maksymalnie rozluźnić mięśnie karku i
szyi. Staram się jak najmniej nosić okulary, żeby oczy musiały same jak
najwięcej pracować. Na razie wydaje mi się, że widzę lepiej na kilka
metrów, chociaż jestem krótkowidzem i mam astygmatyzm oraz trochę mnie
bolą oczy, kiedy założę okulary.
Blanka |
witam!
Ja również się cieszę, że byłam na kursie w Krakowie. To
była dobra decyzja i mam same miłe wspomnienia.
Kurs b. mi się podobał, lubię takie "niesamowite"
rzeczy. Co prawda nie zauważyłam na razie specjalnych efektów jeżeli chodzi o
poprawę wzroku. Jak tylko to nastąpi, dam Wam znać. Ale za to dużym
osiągnięciem jest to, że oczy mnie nie szczypią i nie swędzą. Zwykle tak
miałam, szczególnie po pracy (pracuję przy komputerze). Mogę wreszcie nosić
szkła kontaktowe i nie czuję, że je mam. Po prostu rewelka! :)
Jestem
natomiast b. zdziwiona reakcją mojej mamy. Ona zawsze taka sceptyczna do
wszystkiego, a tymczasem podobno robi niektóre ćwiczenia, ogląda telewizję w
"magicznych okularach" i coraz częściej przeszkadzają jej te zwykłe
okulary, są za mocne. Również jest b. zadowolona.
pozdrawiam
Monika
|
Jak idą ćwiczenia? Pomału
i niezbyt systematycznie, na razie staram się wypracować sobie system
ćwiczeń, są już jednak małe SUKCESY. Dzięki kursowi uświadomiłem sobie wiele rzeczy
i teraz mogę działać kompleksowo. Wiem że mogę widzieć lepiej i staram się
przede wszystkim być świadomy tego co widzę. Wiem, że kluczem do "wszystkiego"
są moje oczy i nie ma innej możliwości jak ponownie zacząć normalnie widzieć :)
Najlepsze są chwile kiedy widzę dużo lepiej niż normalnie bez okularów :)
Krzysztof
|
Przygodę z
oczami rozpocząłem przez przypadek, kiedy jedna ze znajomych osób, mająca
całkowicie sprawny wzrok namówiła mnie do przeczytania książki „Joga dla twoich
oczu”. Zwykle będąc negatywnie lub obojętnie nastawiony do tego typu pozycji,
które traktowałem jako źródła nigdy nie realizowalnych recept w danej
dziedzinie życia, tę książkę przeczytałem. Bowiem kłopoty ze wzrokiem dawały mi
się coraz bardziej we znaki i czułem, że nie tylko z nimi jest coś nie tak, ale
i ja sam czuję się dużo gorzej niż chcę i to właśnie z powodu nieostrego
widzenia. Ta ciepło napisana książka podziałała na mnie jak prąd, pod wpływem
którego zamówiłem u jej wydawcy dwie płyty DVD, które są wizualnym
uzupełnieniem kursu. Z jednej strony po obejrzeniu filmu poczułem się jeszcze
bardziej zmotywowany i uwierzyłem, a praktycznie nabrałem pewności, że i mnie
uda się świat dookoła mnie widzieć ostro i wyraźnie bez okularów. Z drugiej
strony, po obejrzeniu się wstecz i stwierdzeniu, że to mi się nie uda, bo 15
lat mam zepsute oczy - całkowicie straciłem wiarę w powodzenie tych wszystkich
czasochłonnych ćwiczeń. Na szczęście były to tylko chwile i potem już miałem
mnóstwo satysfakcji, gdy za każdym razem po godzinie ćwiczeń wszystko, co mnie
otaczało stawało się jakby jaśniejsze.
Jedno z pierwszych wrażeń było tak mocne, że przestałem używać okularów
podczas jazdy samochodem, czego nie polecam ze względu na ostrożność, choć mi
naprawdę poprawiała się ostrość widzenia. Częściowo widziałem lepiej już po
kilku dniach, jednak uznałem, że -2.75 dioptrii nie da się skorygować tak hop
siup. Umówiłem się na jednodniowy kurs korekcji wad wzroku w Szkole Widzenia
Siergieja Litwinowa i po uzupełnieniu na nim mojej praktycznej i teoretycznej
wiedzy na temat właściwego posługiwania się oczami, wróciłem szczęśliwy i
przekonany, że nieustępliwie zbliża się dzień, gdy ostatecznie odłożę okulary
na półkę. Od tej pory minęło 10 miesięcy a mój wzrok poprawił się o 0.25
dioptrii z –2.75 na -2.50. Jestem bardzo
zadowolony. Czekam z niecierpliwością na chwilę, gdy okulista powie: „ma Pan
wadę wzroku -2.00”, planując „wyćwiczyć” te poprawę wzroku w ciągu następnych
kilkunastu miesięcy. Na szczęście nie mam żadnych zahamowań przed wykonywaniem
ćwiczeń, ponieważ rozumiem, że są one bezwzględnym warunkiem poprawy sprawności
mojego widzenia. Na początku mojej przygody z ćwiczeniami niestety
doprowadzałem nawet do wściekłości moją partnerkę, gdy będąc w jej rodzinnych
okolicach na spacerze nagle przystawałem i zacząłem wykonywać np. solaryzację.
Skutek tego typu zabiegów był natychmiastowy i dlatego trudno było mi się
powstrzymać od nich również w momentach, gdy dookoła było dużo ludzi. Ćwiczyłem
na ulicy w Paryżu, w Krakowie, w Opolu i wielu innych zatłoczonych miejscach,
kiedy uznałem, że chcę się po prostu dobrze poczuć i zobaczyć wyraźniej
otaczający mnie świat. Oczywiście wiele godzin spędzam z oczami w swoim pokoju,
były też momenty, gdy wybierałem sobie chwilę sam na sam ze sobą w jednej czy
drugiej toalecie w trakcie dnia pracy w urzędzie czy w firmie tylko po to, aby
z dala od spojrzeń innych dać odetchnąć oczom, a przez to i mnie samemu podczas
krótkiego palmingu czy spoglądania prze okno. Ostatnio zauważyłem, że niektórzy
ludzie w firmie naśladują moje ruchy kręcenia głową, szyją lub nawet całym
ciałem w celu rozluźnienia się. Dzięki temu, że i właściciel firmy wykonuje
prawie gimnastykę w trakcie np. długiego szkolenia na siedząco i ja przestaję
czuć się dziwnie między ludźmi, gdy rozciągam swoje napięte części szyi lub
barków czy pleców podczas wielogodzinnego przebywania w jednym pomieszczeniu.
Jedną z największych nagród dla
mnie za poniesiony wysiłek są coraz dłuższe przebłyski niemal idealnie ostrego
widzenia i możliwość zobaczenia bez szkieł np. numerów autobusów z odległości
nawet kilkuset metrów. To taki mój osobisty miernik.
Sławomir Ch |
Mam 24 lata. Okulary noszę od dziecka, gdy w wyniku powikłań
poszczepiennych zmętniały mi soczewki, które zostały wycięte. Ponad to w
dzieciństwie miałem kilka operacji usunięcia zeza. Mam także duży oczopląs. Do
chodzenia noszę +8 na lewe oko i +9 na prawe. Do czytania noszę +14 na oba
oczy. O kursie dowiedziałem się z ulotki otrzymanej na targach ezoterycznych,
jednak na kurs wybrałem się pół roku później, gdyż z tej samej ulotki
interesowała mnie bardziej oferta kursu hipnozy, która w tamtym momencie była
bardziej priorytetowa. Po majowym kursie poprawnego widzenia zauważyłem że w
okularach do chodzenia z wielkim trudem zaczynam widzieć małe litery w gazecie,
ale odczytanie choćby słowa stanowiło jeszcze wielką trudność. Obecnie czytam
całe zdania, ale jeszcze moje oczy bardzo się przy tym męczą i nie dam jeszcze
chwilowo rady czytać w słabszych okularach. Wierzę, że niedługo będzie to już
możliwe. Ponadto zauważyłem, że w okularach do chodzenia gorzej nieznacznie
widzę na odległość, co oznacza, że są one trochę za silne, a więc jest
delikatna poprawa. Zauważyłem też na czarnych elementach wyposażenia małe
drobinki kurzu. Dawniej kurz zauważałem wtedy, gdy była gdzieś jego grubsza
warstwa, na której dało się pisać. Co do ćwiczeń staram się je robić nie z przymusu,
ale jak najbardziej spontanicznie, kilka razy w tygodniu, ponieważ taką mam
naturę, że jak chcę, to mi najlepiej wychodzą. Jest taka chwila, że mówię
sobie: ”Ooo, teraz robimy palming” i w jeden dzień wykonam różne ćwiczenia 2,
albo 3 razy, w drugi może się zdarzyć, że nie zrobię niczego, a w trzeci znowu
coś poćwiczę. Zależy to od nastroju, a poza tym strasznie nie lubię rutyny, bo
wtedy jakoś zatraca się idea, która przecież jest najważniejsza. Mam takie
usposobienie, że lepiej coś robić rzadziej a z sercem niż często i nie za
dokładnie i wierzę, że jeśli będzie dalej taki rozwój sytuacji, to za jakiś
czas noszenie okularów przejdzie do historii.
Kazimierz
|
|